czwartek, 28 marca 2013

Dum spiro, spero.



Nie wiem, gdzie  mogę znaleźć choć odrobinę odwagi. Po raz kolejny znajduję się w sytuacji, z którą nie potrafię sobie poradzić. Trochę mnie to przerasta. Czasami przeraża.
Nie wiem, czy jestem w stanie pokonać te tak bardzo głęboko zakorzenione we mnie lęki.
Boję się odrzucenia.
Boję się braku akceptacji.
Boję się braku zaangażowania.
Boję się błędnych decyzji i ich konsekwencji.

Nie wiem, gdzie znajduje się granica. Nie wiem, gdzie jest moja granica. Postaram się ją przekroczyć. Raz mogę zaryzykować. 




środa, 6 marca 2013

1+1=-1




Dzisiaj, gdzieś głęboko w fazie REM, spotkałam *. Było zabawnie, ponieważ wszystko składało się po raz pierwszy w niezaprzeczalną, spójną i logiczną całość. Kolejny dzień tylko Pink Floyd wydaje się być miękką poduszką.

Jadę na Florence.








niedziela, 17 lutego 2013

hm




_______________________________________________________________
Ostatnio dużo czasu poświęcam Staffowi. Chociaż dzięki kunsztowi mojego mistrza na chwilę uciekam ze świata przesiąkniętego skandalikami. Lubię się w nim zatapiać. Powolnie smakować każdy wers. Zrozumieć ukryty pod głoskami i sylabami ponadczasowy przekaz. Mam nadzieję, że * będzie na niego otwarty tak samo jak ja. 



czwartek, 14 lutego 2013

another point of view


Niezbyt zabawnie a zarazem lekko infantylnie mijają mi dni. Powolnie jak rzeka płyną godziny i minuty. Coraz więcej sypiam; zwłaszcza teraz, kiedy noc jest coraz krótsza.
Oddaję się w całości Tetmajerowi:

"Ja nie zapomnę- serce moje
niewiele w sobie imion chowa, 
lecz Ciebie każdy ciemny las
i każdy ostęp dziki, mroczny, 
i każdy górski szczyt obłoczny
przywiedzie znów przed oczy moje."









czwartek, 7 lutego 2013

no idea





Nie wiem jak mi jest. Nie wiem, co powinnam o tym wszystkim myśleć. Wiem, że nic nie wiem.
Z lekkim poślizgiem, zapadam w zimowy sen. Raz na jakiś czas trzeba się uśpić. Trzeba odpocząć. Wymazać pewne obrazy z pamięci. Zapomnieć.








As much as I definitely enjoy solitude
I wouldn't mind perhaps
Spending little time with you
Sometimes
Sometimes


środa, 30 stycznia 2013

no one told you when to run, you missed the starting gun.




"Trzy słowa. Trzy proste słowa dzieliły ją od katastrofy. To było jak stąpanie po kruchym lodzie, balansowanie na linie nad przepaścią. Trzy słowa tak szybko mogły zrujnować wszytko, nad czym pracowała tak długo. W kilka chwil mogła stracić sens swojej egzystencji. Tak łatwo jest wypowiedzieć trzy banalne słowa a tak trudno wszystko odbudować, naprawić, doprowadzić do formy pierwotnej. Mogła dziękować losowi za swoją wstrzemięźliwość w wypowiadanych słowach, za analityczny umysł i odrobinę intuicji. 
Świadoma konsekwencji potrafiła się pohamować choć tak bardzo chciała, żeby trzy słowa ujrzały światła dziennego. 
Od długiego czasu dręczyły ją pewne myśli. Wiedziała, że nie powinna zadręczać się pytaniami typu "co by było, gdyby ..." i innymi pochodnymi. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż takie działanie to najgorsze możliwe rozwiązanie. Lecz taka już była. Może w pewnym sensie chciała cierpieć z powodu trzech słów. Może to pokłady masochizmu skryte pod warstwą radości, szczęścia, miłości, tak dawno nie eksploatowane, dawały o sobie znać. Nie chciała się jednak w tym zagłębiać. 
Myśli nie opuszczały jej od bagatela roku. Z każdym dniem, godziną, minutą, sekundą czuła je coraz bardziej, coraz mocniej się z nimi związywała. Tak mocno chciała zrozumieć ich sens. Tak mocno chciała pojąć, skąd się brały i dlaczego akurat ona musi tego doświadczać. 
Trzy słowa. Trzy słowa opętały jej umysł do granic możliwości. Trzy słowa płynęły z jej krwią przez wszystkie naczynia- żyły, tętnice, przepływając przez serce; wypełniały każdą komórkę jej ciała; wraz z impulsami nerwowymi przemieszczały się do każdej kończyny, narządu. 
To trudne i niewygodne żyć wbrew sobie, swoim potrzebom. To zdecydowanie niezdrowe! Sytuacja w której się znalazła wymagała od niej poniekąd poświęcenia- w zamian za zdrową relację zmuszona była do zrezygnowania z najwspanialszej fantazji w całym jej życiu.
Wyidealizowanie sytuacji pogrążyło ją jeszcze bardziej niżeli by się tego spodziewała. Możliwe, że po części nieświadomie w głowie sytuację przedstawiała zupełnie inaczej- to, co ich łączyło rzeczywiście istniało, ona była inna, taka pewna siebie; on był inny- taki dojrzały i poważny. Chciała, aby tak było. Pragnęła tego. Pragnienia pochłonęły ją na dość długi czas. 
Trzy słowa. Trzy magiczne słowa mogły odmienić wszystko. Jednak strach po raz kolejny zwyciężył.
To smutne, jak bardzo boimy się walczyć o szczęście."

luty 2012


"Dobra strona tego złego". 





poniedziałek, 21 stycznia 2013

oh, wow


bywało gorzej
nie widziałam drogi
za mgłą emocji
były drzwi
złapałam klamkę
klucz jest wewnątrz
diamentowy przyjaciel