coraz bliżej uchylenia rąbka tajemnicy. niepewność zniknie.
czas mija mi coraz szybciej. dni już się nie dłużą. śpię krótko, żyję szybko. rano piję kawę popalając. staram się być pomocną. wychodzę i znikam. wracam nocą, kiedy spotkanie kogokolwiek znajomego jest prawie nieprawdopodobne.
czasem piszę. słabo, słabo.
zaczynam regenerację sił, z których wysysa mnie szara codzienność.
powoli wracam.
Czuję, że się oddalam. Gdzieś w galaktyce płynę łodzią na Mlecznej Drodze. Brodzę między gwiazdami i planetami. Nie wiem gdzie jestem.
A później już śpię. I śnię. Jest tam, tym razem czeka.
Chciałabym czarować, materializować.
chciałabym
wymyśliłem w końcu słowo byt słowo twarde i bezbarwne trzeba długo żywymi rękami rozgarniać ciepłe liście trzeba podeptać obrazy zachód słońca nazwać zjawiskiem by pod tym wszystkim odkryć martwy biały filozoficzny kamień "Uprawa filozofii" mistrz Hebert
Zmęczenie powoli odchodzi. Jestem trochę zdezintegrowana, nic więcej. Zajmuję się epistolografią a wycieczki o 1:30 stają się balsamem na moją duszę. Wszystko spowolniło. Zdawać by się mogło, iż niekiedy niektóre rzeczy zatrzymują się w czasie i trwają.
Znowu się boję. Widmo porażki i upadku prześladuje mnie od pewnego czasu. Strach uzewnętrznia się w środku nocy, kiedy budzę się z dreszczami kompletnie przemarznięta leżąc pod ciepłą pierzyną.
Na zachodzie jest cieplej. Zdecydowanie.
Brzydzę się nienawiścią, prostackim językiem, śmiesznymi hasłami. Nie, nie rozumiem. Nie, nie chcę zrozumieć. Tak, będę ich bronić. Tak, nadal z D. będziemy mieć przy sobie naszą małą broń na wypadek, gdyby komuś nasze działanie się nie spodobało.
Uciekam do Kalifornii. Nie do słońca, plaż czy sławy. Szukam inspiracji - pierwiastka harmonii.
znów zapadam gdzieś głęboko szare komórki Ciebie materializują w sennej podświadomości
Coś się zmienia. Jak się zmienia? Delikatnie, subtelnie. Tak, tak.
Noce obfitują w szczegółowe sny. Mary nie istnieją.
Oczekuję cieplejszych dni. Tam jest to coś.
Z cyklu Nocne rozmowy
Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad uczuciem, jakim jest tęsknota za drugim człowiekiem? Słownik języka polskiego definiuje to krótko i zwięźle: "uczucie żalu, wywołane rozłąką z kimś, brakiem lub utratą kogoś, czegoś". *, nikt teraz do tego nie przywiązuje większej uwagi. Tęskni się za latem, pieniędzmi, doznaniami (rzecz jasna nie metafizycznymi czy mistycznymi). Tęsknota wiąże się z pamięcią, lepszą czy gorszą, to bez różnicy. Ludzie zapominają o rzeczach najważniejszych- tzw. "małych radostkach". Kiedy spotykasz kogoś na ulicy a ten obcy człowiek, którego prawdopodobnie spotykasz pierwszy i ostatni raz w życiu uśmiecha się do Ciebie (może ma dobry dzień, zdał egzamin, zjadł ciepły posiłek), co robisz? Wiem, że i ja i Ty nie puścimy tego w niepamięć. Inni puszczą. Dlaczego? Pamięta się, kto i ile wypił, ile zajarał, gdzie zgonował. Nawet nie pamięta się, z kim spało się poprzedniej nocy. Tęsknota to ewidentny wyraz miłości do drugiego człowieka. Słowa tego wystarczająco nie zobrazują, słowa dzisiaj są puste (Różewicz przewidział przyszłość). Jeżeli kochasz, tęsknisz. Za dotykiem, zapachem, spojrzeniem, nawet wspólnym milczeniem. Choć tęsknota doprowadza do bólu, a w ekstremalnych warunkach do autodestrukcji, to wg mnie, jedna z najważniejszych rzeczy. *, jeżeli ktoś powiedziałby kiedykolwiek, że za mną tęskni byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Bo do tej pory nikt nie miał tego w zwyczaju.
Wiedziałam, że przed tym nigdy nie ucieknę. Wiedziałam, że mnie dogoni, złapie za rękę i pociągnie tam skąd uciekam. Utopio, matko absurdu!
Bywało, że czułam się jeszcze gorzej niż dziś. Zdecydowanie. Jednak żadnej wątpliwości nie pozostawia mój brak rozsądku i roztropności. Nic mnie nie tłumaczy. Jednak w tym wszystkim znajduję jeden jedyny plus- to koniec.
Małe zamieszanie pomaga mi w procesach syntezy. Kiedy organizm skończył rozkładać alkohol, ja zaczęłam rozkładać myśli.
Przyjaciółko w zbyt wysokich obcasach- dziękuję, że byłaś, jesteś i będziesz.